Katowicki sprint

Na pierwszym etapie (Żory – Katowice, długości 92,5 km) do mety przyjechał peleton, z którego najszybciej finiszował  Coen Vermeltfoort z holenderskiej ekipy VolkerWessels, przed Alanem Banaszkiej HRE Mazowsze Serce Polski i Estończykiem Magis Michkels z Teazm Ampler Tartu 2024. – Zabrakło mocy – przyznał na mecie Alan. Wcześniej można było wychwycić  jak był zawiedziony wjeżdżając na kreskę. Zatem ma o co walczyć na kolejnych etapach.

Kolarze ścigali się w ponad 30-stopniowym upale, ale w słońcu było zdecydowanie goręcej. Zgodnie z przewidywaniami już po starcie rozpoczęły się próby rozerwania peletonu, ale niespodziewanie ucieczka była jednoosobowa.  Już na 10 kilometrze odjechał grupie Patryk Gieracki z TC Chrobry Głogów, który uciekał aż do rogatek Katowic. Jego najwyższa przewaga wynosiła 3 minuty i 15 sekund. Po drodze zgarnął jedyną na etapie lotną premię. –  Nasi zawodnicy, chcąc się pokazać w wyścigu muszą zrobić akcje, które nie zdecydują się kolarze z ekip walczących zwycięstwo w klasyfikacji generalnej – powiedział Bolesław Bolt, dyrektor sportowy Chrobrego. – Było oczywiste, że Patryk nie ma szans dojechać w pojedynkę do mety, rozpędzony peleton i tak by go dopadł, dlatego odpuścił.

 I jak podało radio Wyścigu – zawodnik uciekający czeka na peleton. Potem rozpędzone pociągi polskie i holenderskie rozprowadziły swoich sprinterów na kreskę. Etap trwał 2 godziny, osiem minut i osiem sekund.